Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, zamieściła wpis w serwisie „X”. Odniosła się w nim do afery wokół środków z KPO.
Na samym początku wpisu minister podkreśliła, że realizacja funduszy europejskich przeprowadzana jest według najwyższych standardów. Dodała też, że „programy przechodzą przez otwarte konsultacje z partnerami społecznymi”.
– W KPO są te same zasady. Ale wprowadziliśmy nowość – specjalną stronę z mapami inwestycji i beneficjentów. Bo pełna jawność danych to zasada każdej szanującej ludzi władzy. Ludzie oglądają, korzystają. Czują się poinformowani. Kilkoro odpowiedzialnych obywateli wyraża zaniepokojenie wybranymi projektami. Wykorzystują jawność danych do tego, do czego ona służy – czyli społecznej kontroli. Natychmiast informuję: tam gdzie są wątpliwości rozliczymy. Jeśli są naruszenia – wezwiemy do zwrotu środków. Mysz się nie prześlizgnie. Kontrole, kary, zwroty. Bo przy wielkich projektach inwestycyjnych zawsze pojawiają się błędy eksperckie, a także niestety cwaniactwo ze strony tych, którzy wbrew regułom chcą dostać pieniądze. Są na to od lat procedury. Stosujemy je rygorystycznie – napisała Pełczyńska-Nałęcz.
– I nagle w tej normalności zaczyna się wojna, a właściwie tanie igrzyska. Wyciąganie pojedynczych projektów z HoReCa a potem kolejnych programów i obśmiewanie na bazie wyrwanych z kontekstu fragmentów opisu inwestycji. Sądy internetowe nad ludźmi, którym nic nie udowodniono – po prostu dostali dotacje. Pomówienia – dodała
Pełczyńska-Nałęcz zwraca się do Stanowskiego i Mentzena
Zdaniem minister obecnie w sieci rozpowszechniane są „teorie spiskowe”. – Tak w przypadku HoReCa zostały zmienione kryteria naboru wniosków. Z wymaganego w pierwszym konkursie 30proc strat obrotów do 20proc. Dlaczego? Bo w KPO dla każdego programu zapisany jest wskaźnik – ile projektów ma być. To jest plan inwestycji publicznych, a nie kieszonkowa kasa na dowolne wydatki. Więc są wskaźniki. Na początku otworzyliśmy więc konkurs dla najbardziej poszkodowanych. A potem, gdy wskaźnik nie został wyczerpany – dołączyliśmy mniej poszkodowanych. Znowu, normalna procedura. Ale cóż szkodzi zrobić wokół tego inbę – tłumaczy.
– Celem programu jest wzmocnienie polskich firm w danej branży, a nie konkretnych właścicieli. W tej sytuacji historia właścicielska nie jest i nie ma być przedmiotem uwagi wybierających projekty. Czy przed konkursem mogły być jakieś manipulacje właścicielskie łamiące prawo? Nie wiem – to nie jest obszar dla PARP czy ministerstwa. Od tego są służby – dodaje i podkreśla, że nie ma dowodów na to, by „jakiś urzędnik czy któryś z ministrów zadziałał na własną korzyść”. – Ale awantura trwa – pisze Pełczyńska-Nałęcz.
Co ciekawe, w swoim wpisie minister zwraca się również do… Krzysztofa Stanowskiego i Sławomira Mentzena. – Panie Stanowski znajdzie Pan czas na rozmowę? Może być na kanale zero. Ale uwaga: Pan też wykłada swoją pozytywną wizję, a nie tylko recenzuje. Panie Mentzen – podobnie. Może wspólny udział w jakimś programie w Polsacie? Rzucam rękawicę i zapraszam – zakończyła.
Od 21 lat realizujemy inwestycje z funduszy 🇵🇱🇪🇺. Od 21 lat prowadzimy je według najwyższych standardów: konkursy, regulaminy, eksperci, 🇵🇱🇪🇺 instytucje kontrolne. Programy przechodzą przez otwarte konsultacje z partnerami społecznymi.
— Katarzyna Pełczyńska (@Kpelczynska) August 11, 2025
W KPO są te same zasady. Ale…