Straż miejska z Zakopanego zapowiada walkę z chytrym patentem, który lokalni przewoźnicy stosują w mieście. Zarabiają przy tym na zdezorientowanych turystach.
O wspomnianym patencie informuje „Gazeta Wyborcza”. Dziennikarze podają, że dochodzi do niego za sprawą prywatnych przewoźników, którzy w dość niecodzienny sposób walczą o swoich klientów.
„GW” opisuje, że taksówkarze podjeżdżają pod na przystanki PKS, a następnie zgarniają zdezorientowanych turystów na kilka minut przed przyjazdem autobusu zakopiańskiej komunikacji miejskiej.
Kierowcy busów podjeżdżają natomiast w zatoczki autobusowe i tłumaczą oczekującym tam pasażerom, że prowadzą pojazd zastępczej komunikacji miejskiej, która w tym momencie rzekomo nie działa.
Zakopane. Straż miejska chce ukrócić chytry patent
– To jest wolnoamerykanka, nie ma „zmiłuj się”, kiedy w grę wchodzą pieniądze. Każdy robi tak, aby zarobić jak najwięcej – mówi jeden z przewoźników funkcjonujących w Zakopanem, którego cytuje „Gazeta Wyborcza”.
– Taki proceder podbierania klientów jest więc nie tylko nielegalny, ale i nieuczciwy. Ci, który wykonują regularne kursy, mają wykupione koncesje na trasy oraz przystanki, na których się zatrzymują – przyznaje z kolei komendant lokalnej straży miejskiej, który podkreśla, że strażnicy będą pełnić swoją służbę również na przystankach. W jakim celu?
– Spisują numery, a później przekazują je do wydziału, który zajmuje się wydawaniem koncesji. Kierowcy, który notorycznie łamie przepisy, zostanie zawieszona lub odebrana licencja – podkreśla komendant.