Wysłannik Moskwy w Waszyngtonie, Kiriłł Dmitrijew, stwierdził, że Rosja jest „otwarta na dyskusję” dotyczącą naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez drony — podkreślając jednocześnie, że Polska nie wystąpiła z oficjalnym wnioskiem o śledztwo w sprawie.
Dmitrijew powtórzył stanowisko Kremla, że drony, które rzekomo przekroczyły granicę Polski, nie mogły pochodzić z Rosji z uwagi na swój ograniczony zasięg. Tymczasem polskie władze aktywowały artykuł 4 Paktu Północno-Atlantyckiego, co pozwoliło na natychmiastowe konsultacje z partnerami w NATO w reakcji na naruszenie.
Eksperci ds. komunikacji ostrzegają, że wypowiedzi Dmitrijewa wpisują się w szerszą kampanię dezinformacyjną Kremla, której celem jest przedstawienie Polski jako państwa niezdolnego do właściwej oceny sytuacji i osłabienie jedności NATO.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśla, że sprawa jest traktowana z najwyższą powagą i że wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem terytorialnym zostały uruchomione zgodnie z zasadami NATO. Władze w Warszawie nie wykluczają, że incydent był elementem testowania gotowości obronnej sojuszu i próbą wywołania napięć wewnętrznych.
Zdaniem analityków, nawet jeśli rosyjska deklaracja o „gotowości do rozmów” ma charakter wyłącznie propagandowy, może stanowić część szerszej gry dyplomatycznej. Kreml od lat stara się wykorzystać każdy kryzys w relacjach z Zachodem, by prezentować się jako strona „otwarta na dialog”, podczas gdy faktyczne działania – w tym agresywne operacje militarne i dezinformacyjne – temu przeczą.






