Idą zmiany – tak w skrócie można podsumować zapowiedzi nowej koalicji rządzącej. Politycy Prawa i Sprawiedliwości biją jednak na alarm, bo czują się dyskryminowani przez nową większość. Do oskarżeń odniosła się marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne w 2023 roku, jednak jest już pewne, że formacja Jarosława Kaczyńskiego straciła większość. Władzę przejmie koalicja KO, PSL, Polski 2050 oraz Lewicy. Już po inauguracyjnych posiedzeniach Sejmu i Senatu widać, że PiS będzie miał „pod górkę” z nową władzą.
Już teraz politycy formacji Kaczyńskiego apelują, by nie dyskryminować ich partii, ponieważ nie wybrano nikogo do prezydiów Sejmu i Senatu. Do drugiej z wymienionych izb parlamentarnych wybrany został Marek Pęk i to on miał być wicemarszałkiem z PiS. W głosowaniu jednak nie uzyskał wymaganej liczby głosów.
Nowe stanowisko dla PiS? Kidawa-Błońska rozwiewa wątpliwości
Ostatnio jednak, za sprawą Lewicy, pojawiły się informacje, że być może Pęk uzyska fotel wicemarszałka. Zapytana o to została nowa marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. – Nie, Senat tej kandydatury nie przyjmie – zapewniła na antenie Radia ZET.
– Chciałam wytłumaczyć: to, że każdy klub ma prawo, żeby jego przedstawiciel był w prezydium Senatu, jest bardzo ważne, bo wtedy lepiej organizuje się pracę Senatu, ale to nie znaczy, że klub kogoś wybiera, a Senat to musi zatwierdzić. To jest prawo wyboru – zaznaczyła.
– Bycie wicemarszałkiem czy marszałkiem Senatu, to jest osoba, która musi odpowiadać i współpracować z całym Senatem, ze wszystkimi, niezależnie od tego, z jakiej partii ktoś pochodzi. A pan marszałek Pęk w sposób bardzo niegodny oceniał przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, został ukarany przez Komisję Etyki, a wicemarszałek i marszałek nie mogą mieć takiej skazy – dodała.