Dziennikarka serwisu pysznosci.pl postanowiła podzielić się ciekawą anegdotą. Chodzi o jej syna, który studiuje we Francji i… przygotował swoim francuskim współlokatorom barszcz wigilijny. Jak na niego zareagowali?
Dziennikarka opisuje, że we Francji funkcjonują sklepy zwane „wschodnimi”. Można w nich nabyć produkty charakterystyczne właśnie dla wschodniej części Europy, czyli te, których Francuzi na co dzień raczej w swojej kuchni nie stosują lub robią to sporadycznie.
– Jeden z takich punktów regularnie odwiedza mój syn, który studiuje w Lyonie. W grudniu wśród studentów, a także jego współlokatorów Chantal i Roberta, temat świątecznych dań dominował w rozmowach. Dyskusje o polskich i francuskich potrawach świątecznych zaowocowały… próbą odtworzenia polskiej Wigilii na obczyźnie i uraczenia nią Francuzów – napisała redaktorka na portalu pysznosci.pl.
Syn dziennikarki postanowił uraczyć swoich współlokatorów tradycyjnym barszczem. Francuskie małżeństwo początkowo dziwiło się pytając czym jest „czerwona zupa”. Gdy jednak zaczęli kosztować… byli zachwyceni.
– Najbardziej zasmakował im barszcz z uszkami. Stwierdzili, że takiej zupy jeszcze nigdy nie jedli – czytamy w serwisie internetowym pysznosci.pl. Polak, który odtworzył wigilijną kolację we Francji, zapłacił za zakupy na nią we „wschodnim” sklepie kwotę o równowartości ok. 100 polskich złotych. Kupił barszcz oraz mrożone uszka, gotowy bigos i kapustę kiszoną oraz masę makową do podania z kruchymi ciasteczkami. Koszt, co trzeba przyznać uczciwie, był dość przystępny. Zwłaszcza, że mówimy o produktach egzotycznych z perspektywy Francji i jej kulinariów.