Smutna relacja jednej z turystek, która wybrała się na majówkę w Beskidy. O wizycie w jednej z tamtejszych restauracji kobieta chce, jak najszybciej zapomnieć.
Historię kobiety przedstawia serwis Gazeta.pl. Jego redaktorzy podają, że turystka sama wysłała list do redakcji, w którym opowiedziała o swoim pobycie w Beskidach podczas weekendu majowego.
Kobieta, co zrozumiałe, stołowała się na miejscu w lokalnych restauracjach, jednak wizyta w jednej z nich wyjątkowo ją zszokowała. Chodzi o cenę, którą przyszło jej uiścić za zamówione potrawy.
Ta, jak się okazało, była ekstremalnie wysoka, a turysta wizytę w tym lokalu z pewnością zapamięta na długo. – Restauracje w ten sposób żerują na nieuwadze klientów – oceniła.
Pojechała w Beskidy. Nieprzyjemna wizyta w restauracji
Kobieta przyznaje, że podczas weekendu majowego wraz z najbliższymi podróżowała po miejscowościach położonych w Beskidach. Koszty takiej wycieczki okazały się być dość wysokie i – jak podkreśla – niestety przekraczające budżet turystów.
Zmęczona grupa udała się do jednej z lokalnych restauracji, gdzie przywitała ich długa kolejka. Turyści odebrali to jednak, jako dobry omen, ponieważ w ich ocenie świadczyło to o dobrej renomie lokalu. Później wszystko się jednak zmieniło. – Przy schabowym widniała cena 25 zł, czyli tyle, ile to danie jest warte. Radość jednak minęła, kiedy podeszła do nas kelnerka. Okazało się, że 25 zł to cena samego kotleta. Za każdy dodatek trzeba było płacić dodatkowo. Nie mieliśmy już siły na zmianę lokalu, bo była pora obiadowa i wszędzie tłumy, więc zostaliśmy – relacjonuje kobieta w liście do serwisu Gazeta.pl.
– Domowy obiad wyniósł mnie 43 zł. Restauracje w ten sposób żerują na nieuwadze klientów. Później jeszcze kilka razy spotkaliśmy się z tym, że dodatki nie były wliczone w cenę. Zachęcają reklamą „schabowy za 25 zł” a później wychodzi, że faktyczny koszt obiadu to ponad 40 zł… Jak zwykle w Polsce naciągają ludzi, a potem dziwią się, że turyści wolą jeździć za granicę – dodaje. Więcej TUTAJ.