Ambasador Federacji Rosyjskiej w Paryżu ostrzegł, że zestrzelenie rosyjskiego samolotu traktowane będzie przez Moskwę jako akt wojny.
Dyplomata odniósł się w ten sposób do ostatnich zapowiedzi niektórych państw zachodnich, które dają do zrozumienia, że w razie kolejnych naruszeń przestrzeni powietrznej nie wykluczają użycia siły przeciwko rosyjskim maszynom.
W wywiadzie dla RTL Aleksiej Mieszkow wskazał, że agresywne działania wobec rosyjskich samolotów pociągnęłyby za sobą poważne konsekwencje. Jego komentarz był odpowiedzią na sygnały płynące z Europy — w tym z Polski — gdzie liderzy państw oraz przedstawiciele rządów rozważali możliwość zdecydowanej reakcji na przypadki naruszania suwerenności powietrznej.
Kreml i rosyjskie służby utrzymują, że loty ich pilotów odbywają się zgodnie z międzynarodowymi zasadami, a doniesienia o rzekomych naruszeniach to przesadzone oskarżenia. TASS cytuje rosyjskie ministerstwo obrony, które twierdzi, że samoloty operują w dozwolonych strefach i nie przekraczają granic państwowych. Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow skrytykował natomiast „panikę” wokół tych spraw i nazwał zarzuty „nieuzasadnionymi”.
Spór o przestrzeń powietrzną nasilił się po niedawnym przypadku, gdy trzy rosyjskie MiG-31 wykonały lot — wydarzenie to zostało odnotowane 19 września i wywołało reakcje w krajach NATO. Eksperci oraz politycy ostrzegają, że decyzje o strzelaniu do statków powietrznych obcego państwa mogą sprowadzić niezamierzoną eskalację konfliktu i przekształcić lokalne incydenty w poważny kryzys międzynarodowy.